Warszawa

W szóstym roku życia Róży rodzice zdecydowali przenieść się do Warszawy, gdzie najpierw zamieszkali w pałacu Krasińskich na Krakowskim Przedmieściu, a później we własnym pałacyku przy ulicy Zielnej. Dziewczynka boleśnie przeżyła rozstanie z Ukrainą, ponieważ bardzo kochała przyrodę i przestrzeń. W następnych latach otrzymała staranne wykształcenie domowe pod kierunkiem guwernantek i dochodzących nauczycieli. Dzięki doborowi nauczycieli wyniosła gruntowniejszą wiedzę niż to zapewniały ówczesne pensje dla rówieśnic z jej sfery i znała biegle cztery języki obce. Dzięki ojcu zdobyła także niespotykaną u dziewcząt tego środowiska znajomość spraw gospodarczych. Natomiast duży wpływ na rozwój religijności miała jej babka, hrabina Pelagia z Sapiehów Czacka. Od szóstego roku życia Róża umiała już czytać Naśladowanie Jezusa Chrystusa po francusku i pod bacznym okiem babki uczyła się na pamięć wielu modlitw.

W modlitwę myślną została natomiast wprowadzona przez bonę Francuzkę, która opowiadała jej m. in. o nieustannej modlitwie św. Antoniego. Po wielu latach matka Elżbieta wspominała: "Myślałam więc, że tak powinno być, i to mnie nauczyło, prostej ciągłej modlitwy".

Jednym z ważniejszych wydarzeń wieku młodzieńczego był pobyt Róży na oddziale okulistyki w Poznaniu, gdzie po wnikliwej, jak na tamte czasy, obserwacji stwierdzono, że nie ma zagrożenia wzroku. Wszyscy przyjęli tę wiadomość z ulgą. Przerwano wszelkie leczenie, a rodzice zajęli się wprowadzaniem Róży w życie towarzyskie ówczesnej arystokracji, obowiązujące młodą pannę. Wraz z mamą składała wizyty oraz uczestniczyła w różnych przyjęciach i balach. Choć nie lubiła rozmów na płytkie i nic nieznaczące tematy, we wspomnieniach przyjaciół pozostał obraz panny w eleganckich sukniach, wzbudzającej szacunek, dobrze tańczącej, mającej zamiłowanie do muzyki i dobrze grającej na pianinie. W dni powszednie, wraz z mamą Zofią, która przez pewien okres była prezeską Towarzystwa Pań św. Wincentego a Paulo w Warszawie, angażowała się także w działalność charytatywno-opiekuńczą.

Wakacje spędzała natomiast w majątkach rodzinnych na ukochanym Wołyniu, gdzie z radością i pasją uprawiała jazdę konną. Pomimo tego, że bracia zaczęli zauważać pewne nieprawidłowości w prowadzeniu konia przez Różę, która jakby źle oceniała odległości od przeszkód, milczeli, szacując zapewne pasję swojej siostry. Kolejny upadek z konia podczas brania przeszkód stał się jedną z przyczyn szybszego procesu utraty wzroku spowodowanego odklejeniem siatkówek.

źródło: S. Radosława Podgórska, Sługa Boża Matka Elżbieta Róża Czacka (1876-1961), Założycielka Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi i Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, w: Święci są wśród nas, pod red. o. G. Bartoszewskiego OFMCap, Warszawa 2012.