Służebnica Boża

W jej życiu wszystko dokonało się przez krzyż. Był jej codziennym towarzyszem. Przez niego dostąpiła największych łask i w nim znalazła Boga.

Życie matki Czackiej naznaczone było wieloma umartwieniami płynącymi z zewnątrz. Były nimi utrata wzroku, choroby, wyczerpująca praca przy tworzeniu Lasek czy skrajne ubóstwo. Matka intensywnie przeżywała cierpienia innych, podejmowała także dobrowolne umartwienia i doświadczała długiej ciemnej nocy duszy.

Krzyż był dla niej źródłem, z którego wypływało dobro. Dowodem tego jest chociażby jej korespondencja. Jeden z listów do bliskiej osoby zakończyła słowami: "Niech Krzyż święty stanie się tobie zdrowiem i błogosławieństwem Pana naszego Jezusa Chrystusa". Jeszcze wymowniejsze jest codzienne pozdrowienie Lasek: "Przez krzyż - do nieba".

Drogę krzyża pragnęła wskazać innym. W 1929 r. planowała utworzenie Międzynarodowego Bractwa Dobrego Cierpienia, którego członkowie ofiarowywaliby przynajmniej pół godziny cierpienia w intencji Ojca Świętego i Kościoła.

Uważała, że samo cierpienie nie ma wartości obiektywnej. Dopiero złączenie go z męką i ofiarą Jezusa nadaje cierpieniu wartość. Tylko wtedy cierpienie staje się krzyżem.

Dla matki Czackiej najważniejszy był krzyż codziennego życia, pracy, kłopotów i wyrzeczeń. Podkreślała, że choć ludzie mogą nam sprawić wiele przykrości, nie upoważnia nas to do ujemnego o nich wyrokowania. 

Jeśli tylko kierują się prawą intencją, mogą być w porządku wobec Boga. Mówiła, że Bóg ich wybrał za narzędzie naszego udoskonalenia i za takich powinniśmy ich uważać. Matka wskazywała, że nasz krzyż stosunków z bliźnimi polegać ma na przekreśleniu siebie, a nie na poczuciu doznania krzywdy. "Czego szukać mamy u ludzi? Służenia cierpieniu" - powtarzała. Uczyła, że krzyż, który wytycza prostą drogę życia, prostuje nasz stosunek z bliźnimi.

Znak męki i śmierci Jezusa jest na trwałe złączony z dążeniem do świętości. Matka podkreślała, że krzyż zdrowy, krzyż od Boga jest źródłem radości. W jej życiu realizację znajdowała dewiza dana zgromadzeniu Franciszkanek Służebnic Krzyża: "Pokój i radość w Krzyżu" oraz słowa, jakimi kończą się codzienne wspólne modlitwy po Mszy św. sióstr: "Kochajmy Krzyż i weselmy się w Panu". Założycielka Lasek mówiła, że aby codzienny krzyż stał się źródłem radości, musi być zesłany przez Boga i przyjęty przez człowieka. Niepotrzebną przyczyną cierpień jest wpatrywania się w nie i zbytnie ich analizowanie. "Lekarstwem najlepszym na to jest spojrzeć na rany Pana Jezusa lub przyjść z pomocą jakiejś prawdziwej niedoli".

Na swój miesięczny dzień skupienia Matka wybierała chętnie święto Podwyższenia Krzyża Świętego. Trwała w kontemplacji męki Pańskiej. "Przytulam się do Krzyża. Pan Jezus nade mną na krzyżu. Krew spływa po mnie z ran przynajświętszych. Obmywa mnię... Obmywa wszystkich moich bliskich, obmywa Dzieło całe... Obmywa Ojca Świętego i Kościół cały... obmywa całą ludzkość" - zanotowała podczas rekolekcji 14 września 1928 r.

Matka często mówiła, że w chorobie należy odnaleźć to, co jest "nagą chorobą" zesłaną przez Boga. Pisała: "Zdrowie Bóg jeden i dać, i utrzymać może. Może On jednak dać większy skarb, jak samo zdrowie. Ufność w Jego moc da spokój i cierpliwość w razie choroby i pozbawi niedomagania zbytnich cierpień".

W bliskości krzyża matka Czacka poświęcała się Bogu i człowiekowi. Każdego dnia kroczyła za Jezusem na drodze krzyżowej. To na niej dojrzała świętość przyszłej błogosławionej.

Źródło: Łukasz Krzysztofka, Służebnica krzyża, w: Niedziela Warszawska nr 13/28 III 2021, s. V.