Współpraca ludzi świeckich z siostrami zakonnymi

Od samego początku swojej działalności matka nie oddzielała sióstr i współpracowników świeckich, ponieważ uważała, że do tak specyficznego Dzieła i do tak trudnych warunków, każda osoba musi mieć powołanie. Ukazywała wszystkim osobom pracującym w Dziele jego fundament i jednocześnie duchowy cel, zgadzając się wewnętrznie, że może on być potraktowany przez niektórych wręcz jako szaleństwo. Pisała:

"Dzieło nasze powstało w pierwszym rzędzie dla chwały Bożej i dla dobra dusz. Nie jest i nie powinno nigdy istnieć dla innego celu bliższego i praktycznego. O tym pierwszym celu nie wolno zapominać, chociażby się to w pewnych wypadkach wydawało szaleństwem - dlatego też pisze dalej - trzeba niezmiennie czuwać nad czystością wyboru środków, aby nie przeszkadzać Bogu w używaniu Dzieła jako swego narzędzia".

Zadziwić może fakt, że słowa powyższe nie zostały napisane tylko do sióstr lub członków III Zakonu Franciszkańskiego, lecz tytuł opracowania jest jasny: Wskazówki dla osób pracujących w Dziele. Jak sama autorka dalej tłumaczy, pragnie, by każdy przyjął chrześcijański sposób budowania Dzieła:

"(...) by świadomie i stale wprowadzać naukę [Kościoła] w życie codzienne na wszystkich jego odcinkach, na jej zasadach oprzeć wszelkie stosunki wzajemne, a w każdej dziedzinie życia i pracy liczyć się najstaranniej i przede wszystkim z prawem Bożym i z prawem Kościoła świętego".

Matka, mimo że stawiała wysokie wymagania, bardzo szanowała każdą osobę i zgadzała się z faktem, że każda jest inna, ale też wytrwale tłumaczyła nieustanny proces wpisywania się w pewną społeczność: 

"(...) osoby pracujące albo zatracą się w tej całości, dodając do niej swoją indywidualność i harmonizując zupełnie z nią, albo też jako ciało obce wywoływać będą choroby w organizmie Dzieła, stanowić będą zgrzyt w jego harmonii".

Swoim siostrom zaś uświadamiała potrzebę głębszej dojrzałości duchowej w tak otwartej współpracy:
"Zewnętrznych ram jest u nas bardzo niewiele, nie ma u nas murów ani jednolitego życia o jednym celu i to wypływa z charakteru Dzieło i zgromadzenia. Zgromadzenie służy niewidomym i nie jest celem samo dla siebie. Życie naszych sióstr jest o wiele trudniejsze niż życie sióstr w innych klasztorach o jednym celu, bo wymaga głębszego życia wewnętrznego. A życie wewnętrzne zasadza się na zjednoczeniu z Bogiem i to jest najmocniejszy mur i klauzura".

W różnych sytuacjach dodawała, że tak samo siostry jak i osoby świeckie mogą się wiele od siebie nauczyć, byleby każdy był na swoim miejscu i był posłusznym narzędziem w ręku Boga. Wszystkich też jednakowo, bez podziału, wzywała do radykalizmu i ofiarnej służby Panu Jezusowi obecnemu w niewidomych braciach i siostrach:

"Kogo Bóg powołał do naszego Dzieła, ten musi dać się Bogu zupełnie przemienić i dlatego małej miary dać tu nie można, trzeba dać pełną miarę. (...) Tu nie można być letnim, tu musi dać się całą swoją krew, aż do ostatniej kropli, i tylko tak człowiek tu zostanie".



źródło: S. Radosława Podgórska, Sługa Boża Matka Elżbieta Róża Czacka (1876-1961), Założycielka Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi i Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, w: Święci są wśród nas, pod red. o. G. Bartoszewskiego OFMCap, Warszawa 2012.