Współpracownicy m. Czackiej: ks. Antoni Marylski (sylwetka)

„Zmierzyłem i poznałem winy moje i braki charakteru i zrozumiałem, że jedynie Kościół będzie w stanie dać mi siły i pomoce dla stania się człowiekiem” – pisał 28-letni Antek do swojego ojca. Powrót do Kościoła zawdzięczał modlitwom matki Czackiej. Spotkanie z niewidomą zakonnicą zmieniło jego życie. Antoni Marylski stał się współzałożycielem Dzieła Lasek, jego „kamieniem węgielnym”, jak mawiała Czacka.

Miał wielkie talenty organizatorskie. To głównie dzięki niemu na piaszczystych terenach wśród sosnowych zagajników wyrósł w okresie międzywojennym Zakład dla niewidomych, składający się z domu zakonnego, internatów dla niewidomych dzieci, domu rekolekcyjnego, domów na potrzeby świeckich i zabudowań gospodarczych. Marylski pociągał ludzi szerokimi horyzontami intelektualnymi i głęboką wiarą, praktykowaną w sposób bardzo naturalny i ujmujący. W wieku 77 lat został księdzem. 

„Ksiądz? Tak późno? Rzeczywiście, tak późno! Wiedziałem, że jest to ukryte i ciche pragnienie Matki, aby widzieć, jak mówiła, Antka przy ołtarzu!” – przypomniał prymas Wyszyński na pogrzebie ks. Marylskiego w 1973 r. 

Jego powołanie dojrzewało długo, choć myśl o poświęceniu życia Bogu narodziła się u progu młodości. Kluczowy był tu dla niego moment grozy, gdy w 1914 r. artyleria niemiecka bombardowała jego rodzinny dwór w Pęcicach: „Pociski uderzały teraz w dwór i słychać było, jak ściana po ścianie się zawala. Przyszedł moment najcięższy: drgnęły i mury podziemia. (…) Sparłem się o ścianę i czułem poruszenie cegieł w fundamentach (…), byłem przekonany, że za chwilę zostaniemy pogrzebani żywcem.” Pomyślał wtedy, że jeśli przeżyje to będzie znak, że należy do Boga, że został wezwany. 

Z ideałami młodości na pierwszą wojnę

Antek Marylski wszedł w młodzieńczy okres przed wybuchem I wojny (rocznik 1894). Wysłany przez ojca przed samą wojną na praktykę do wzorowego gospodarstwa w Kutnowskie, zdążył jeszcze zasmakować przyjemności życia złotej młodzieży. List z 1913 r. pisany do swojej matki, w którym usprawiedliwia się z wybryków, zaskakuje dojrzałością przemyśleń dziewiętnastolatka: „Zawiódł mnie rozum, nie dopisał charakter i wola, ale zostało to nieokreślone pragnienie dążenia do innego, lepszego życia, które dziś zmieniło się z chwilowych porywów w celowe, rozumne i planowe działanie. Odnalazłem w religii wszystko to, co uważałem jedynie za godne mojego życia i czemu warto się poświęcić. (…). Prawda, uczucia miłości i przyjaźni najidealniejsze, udoskonalenie się wewnętrzne, rozumne poczucie siły i wiara w to, że wszystko na ziemi przemija, poczucie własnej niemocy wobec wyższej siły, wiara w to, że wszystkie uczucia, tak niepełne na ziemi, znajdą kiedyś pełne odzwierciedlenie w zależności od mojej wartości wewnętrznej – oto parę jasnych i prostych myśli, które mię teraz w życiu prowadzić będą”. 

Wojnę światową 1914 r. rozpoczyna w charakterze pielęgniarza w carskim szpitalu wojskowym w Warszawie. Ewakuowany wraz z nim do Piotrogrodu (bo tak w 1914 r. przemianowano Petersburg), wyjechał w tajemnicy przed rodzicami na Ukrainę i dołączył do oddziału huzarów, dowodzonego przez kuzyna. Walczył dzielnie, omal nie zginął w szarży, ale w wojsku czuł się obco. Kolejne jego wyczyny wiążą się mniej z walką, a więcej z pacyfizmem: w styczniu 1918 r. pod Bobrujskiem podejmuje wraz z młodszym bratem Edwardem i słynnym późniejszym malarzem Józefem Czapskim odważną decyzję wystąpienia z pułku ułanów krechowieckich. Na zarzuty tchórzostwa i dezercji, Antek pisze do kuzyna, swojego byłego dowódcy: „Obecność moja w wojsku wobec postanowienia służenia tylko i jedynie idei Miłości okazała się niemożliwą. Ratowanie życia swoich rodaków, odbierając je innym niewinnym ludziom – dziś równie mnie bliskim – było ponad me siły”. 

Pacyfistyczny okres trójki przyjaciół kończy się w rewolucyjnym Piotrogrodzie stworzeniem, po dołączeniu sióstr Czapskiego, czegoś na kształt „falansteru”. Piątka młodych ludzi idealizuje rewolucję, ulega urokowi haseł o równości, braterstwie i wyzwoleniu ludów, pragnie jednak realizować ideały inaczej: walcząc miłością, głosząc Ewangelię i odrzucając przemoc i nienawiść. Górnolotne cele i słabo zdefiniowane środki do ich zrealizowania musiały zakończyć się klęską, ale piotrogrodzki epizod zbliżył Marylskiego do Boga, choć jak wyzna po latach, jeszcze nie do samego Kościoła.

Budowniczy Lasek

Gdy w 1922 r. matka Czacka leżała w szpitalu po operacji onkologicznej, ks. Władysław Korniłowicz poprosił ją o modlitwę za młodzieńca, który wiarę przeżywał poza Kościołem. Spotkanie w szpitalu z Czacką wywarło na Marylskim ogromne wrażenie: „To, co mnie uderzyło i zniewoliło od razu – wspominał – dlaczego potem po paru miesiącach zgłosiłem się do Niej do pomocy, to było olśnienie faktem, że może być taka promienna radość w podwójnym cierpieniu ślepoty i fizycznego bólu”.

Marylski poświęcił Laskom 50 lat swojego życia, chociaż na początku nie do końca chciał się z nimi wiązać, podejmując studia w Paryżu, w Warszawie i Fryburgu. Wracał do Lasek, przynaglany prośbami Czackiej, która potrafiła do niego napisać wprost: „wierzę całą duszą, że dzieło nasze jest z Woli Bożej i że Ty jesteś przez Boga do niego wybrany”. 

Prowadził całe gospodarstwo Zakładu uczestnicząc w podejmowaniu wszystkich decyzji i konkretyzując zamierzenia Matki. Cieszył się ogromnym autorytetem, choć nieraz zarzucano mu, że traktuje Zakład dla niewidomych jak swój folwark. Również siostry zakonne nie zawsze chętnie przyjmowały kierownictwo osoby świeckiej. Był dobrym duchem Patronatu, czyli organizacji założonej przez Czacką, która zajmowała się w Warszawie pomocą niewidomym dorosłym w ich domach. Zresztą wszyscy, którzy go znali w okresie międzywojennym, podkreślają jego niezwykły urok, ujmujący zwłaszcza kobiety, ale i mężczyźni cenili sobie przyjaźń z nim i głębokie rozmowy. Za „Panem Marylskim” przepadały też niewidome dzieci. 

Najlepsze lata jego życia zakończyły się wraz z wybuchem II wojny. Marylski spędził okupację w Laskach, dźwigając na swoich barkach cały ciężar prowadzenia Zakładu. Zaangażował się też w działalność konspiracyjną, ale na swój pacyfistyczny sposób: przygotowywał emisariuszy w ramach organizacji „Zachód”, którzy zgłaszali się dobrowolnie na roboty do Niemiec, by tam nieść Ewangelię i pomoc moralną robotnikom przymusowym. Po wojnie po raz kolejny rozpoczynał odbudowę Lasek.

Kultura – suma ludzi nieprzeciętnych

W okresie powojennym udało mu się wyjechać kilka razy do Europy zachodniej, by odnowić przedwojenne kontakty i nawiązać nowe. Wybitni intelektualiści czy ludzie Kościoła, którzy w międzyczasie osiągnęli wysokie godności, pielgrzymowali później za Marylskim do Lasek, widząc w nich zrealizowany ideał: połączenie Ewangelii z praktycznym niesieniem miłosierdzia, w warunkach franciszkańskiego ubóstwa. Kontemplacja w ciszy leśnej kaplicy, piękna liturgia, prostota codziennego życia, ewangeliczna radość, intelektualna formacja osób oraz możliwość wymieniania poglądów we własnym języku sprawiły, że Laski stały się obowiązkowym punktem wizyt chrześcijańskich intelektualistów z Zachodu. Kontakty Marylskiego owocowały też wsparciem finansowym dla Zakładu, narażonego po wojnie na szykany ze strony władz.

Na pytanie Jacka Moskwy, jego biografa,  czy można go uważać za świętego, Józef Czapski odpowiada: „Nigdy nie uważałem go za świętego, tylko za kogoś, kto się w życiu dużo nałamał – do końca życia miał takie pędy życiowe, zmysłowe. To był człowiek o bardzo wielkim temperamencie, mówiąc najprościej. Ale to wszystko przerzucał na sprawy Boże”.

Zbigniew Herbert, który poznał Marylskiego na początku lat 50. mówił: „Kultura to suma ludzi nieprzeciętnych. Należał do nich Antoni Marylski – o ogromnym doświadczeniu życiowym od rewolucji październikowej, przez dwudziestolecie, całą historię ukrywania tutaj ludzi w czasie wojny, po trudny okres późniejszy. Zatem człowiek, który ogarniał bardzo wiele i miał tak potężną równowagę ducha, że potrafił nie tylko ze swojego życia, podzielonego jakby na rozdziały, uczynić całość, ale promieniował czymś, co jest prawdziwym humanizmem”.

Antoni Marylski zmarł w 1973 r. Pochowany został w centralnym miejscu zakładowego cmentarza w Laskach, obok matki Elżbiety Czackiej i ks. Władysława Korniłowicza. 

(oprac. na podst. Jacek Moskwa, „Antoni Marylski i Laski”, Biblioteka Więzi, 2013).

Dorota Giebułtowicz / Warszawa

Katolicka Agencja Informacyjna
ISSN 1426-1413; Data wydania: 12 lipca 2021
Wydawca: KAI; Red. Naczelny Marcin Przeciszewski