Notatki - Laski, dn. 28 VIII 1927

"Szukajcie naprzód królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a reszta będzie wam przydana". (Mt 6, 33)

Na pytanie, z czego się utrzymuje nasz Zakład, odpowiadamy zwykle prosto: "z Opatrzności Bożej". Ta odpowiedź wydaje się niektórym dziwną. I ci nawet, dla których wydaje się pozornie zrozumiałą, w istocie w pełni jej nie rozumieją. Nie rozumieją jej szczególnie ci, którzy znajdując się wewnątrz Dzieła, z tej Opatrzności Bożej żyją.

Postaram się wyjaśnić, na czym polega ten rodzaj życia i jak je rozumiem. Przede wszystkim muszę powiedzieć, że tak jak wszystko w tym Dziele, tak i też cała ta strona życia naszego nie była z góry uplanowaną przez nas. Bóg przez różne zdarzenia, warunki życia, a przede wszystkim przez swoje prawa, tę drogę nam wskazuje. Życie nasze opiera się na wierze i ufności w Opatrzność Boża i tylko z Boga czerpiemy siłę do przetrwania ciężkich chwil, których niemało jest w życiu naszym.

Tak jak człowiek składa się z duszy i ciała, tak życie Dzieła składa się z duchowego i materialnego. I tak jak w człowieku życie fizyczne musi być podporządkowane życiu duchowemu, tak samo i w życiu Dzieła życie materialne musi być podporządkowane jego życiu duchowemu. Jednak uwzględnienie i liczenie się z prawami fizycznymi obowiązuje zarówno w życiu pojedynczego człowieka, jak i w życiu Dzieła. Nieliczenie się z tymi prawami prowadzi do absurdu i nie może być spełnieniem woli Bożej, co jest głównym celem Dzieła. Dla niektórych ludzi życie to jest jakąś cudowną idyllą, w której Bóg, cudownym sposobem, bez trudu ludzi daje wszystko, co do życia Dzieła potrzeba. Takie rozumienie rzeczy jest bardzo dalekim od rzeczywistości. Drudzy myślą (niewidomi i siostry nawet niektóre w Zakładzie), że Dzieło posiada wielkie kapitały, a częste braki spowodowane są przez złą administrację. Całą prawdę, całą rzeczywistość zna kilka zaledwie osób: Antek, ja i kilka sióstr mających do czynienia z aprowizacją Zakładu. Reszta sądzi, krytykuje, narzeka.

Odkąd Zakład istnienie (od r. 1910), tylko jeden rok, pierwszy, przewidziany dochód wystarczał na pokrycie kosztu utrzymaniu przewidzianej ilości pensjonarzy. Wszystkie następne lata przewidziany dochód opiera się jedynie na "hipotekach niebieskich".

Następne lata, do wojny, pokrywały hojne bardzo ofiary moich krewnych, przyjaciół i znajomych. Wystarczały te ofiary nie tylko na utrzymanie małego naówczas Zakładu, ale pozwalały się one mu rozwijać stale, stopniowo. [W] pierwszych latach wojny ustały prawie ofiary prywatnych osób. Przyszły subwencje rządowe. W momencie, gdy było bardzo ciężko, zaczęła się kwesta sióstr, która trwała do przeszłego roku i w wielkiej mierze utrzymywała Zakład. Przez cały ciąg istnienia Dzieła Bóg wskazywał sam, do jakich środków mamy się uciekać, by zapewnić egzystencję coraz większej ilości osób. W drugiej połowie wojny pomoc Ameryki ratowała nas niejednokrotnie. Gdy w roku 1922 w zarządzie Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi została postawiona bezwzględnie sprawa kierunku ściśle katolickiego, gdy się zdawało, że wszelka pomoc rządowa ustanie i znikąd nie można było spodziewać się pomocy, niespodzianie, jakby odpowiedź na akt wiary, przyszła wielka pomoc katolików amerykańskich, którzy dlatego ofiary swoje składali, że Dzieło nasze było ściśle katolickim.

Od początku widoczną jest rzeczą, że Bóg żąda bezwzględnego stanowiska katolickiego. (...)

Źródło: Matka Elżbieta Czacka, Notatki, Laski 2015.