Rok po śmierci…

Miłowała Boga całe życie. Ponad wszystko, ponad wszystkie sprawy ludzkie. I dlatego Boga niezawodnie posiadła. Wierzymy w to mocno.

Wszedłszy sama w taki już bezpośredni, najbliższy, całkowity kontakt z Bogiem, już nie musi wysłuchiwać gdzieś, już nie musi szukać oczu ziemskich, bo już jest cała ogarniona tym światłem do którego tęskniła, do którego szła. Światłem, którego my tu nie rozumiemy, bo my wszyscy jesteśmy niewidomi tam, gdzie chodzi o światło Boże. My wszyscy w tej dziedzinie jesteśmy na równych prawach.

I Ona jest dzisiaj jedna widząca, a my wszyscy niewidomi.

ks. Aleksander Fedorowicz