W ciszy i otwartości wobec bliźniego i przed Bogiem

Duża ilość zajęć nie przeszkodziła Słudze Bożej w otwartości i dyspozycyjności względem osób, które szukały u Niej rady, oparcia wewnętrznego, czy nawet kierownictwa duchowego. Już samo spotkanie osoby niepełnosprawnej jako mężnej niewiasty trwającej w postawie dziękczynienia Bogu za każdy moment życia, dodawało odwagi w konfrontacji z różnymi problemami. Męstwo Matki nie przeszkadzało jej w subtelnym podejściu do każdego człowieka, okazaniu mu wielkiego szacunku oraz matczynego wyczucia jego cierpienia. Jednocześnie też nie przyjmowała postawy łatwego pocieszenia, lecz słuchając często w milczeniu, pomagała przez swój pokój i modlitwę.

Podobnie zachowywała się też wobec dzieci. Gdy na ścieżce laskowskiej spotkała chłopca świeżo ociemniałego, przytuliła go i krótko powiedziała: "Władku, będziesz szczęśliwy. Ja też jestem szczęśliwa". Po latach, już jako nauczyciel w szkole dla niewidomych w Laskach, ten sam dawny Władek dodaje:

"Mimo odrzuconego sensu słów, silniej niż same słowa, przemówiły do mnie niezmierna dobroć Matki, przedziwny spokój, niezłomna prawda tkwiąca w jej głosie i ogromna noc ducha emanująca z całej jej postaci".

Źródło dyspozycyjności i mądrości Matki, które wypływało z jej głębokiego zjednoczenia z Bogiem oraz pragnienia doprowadzenia do Niego jak największej grupy osób, ujął chyba najtrafniej ks. Aleksander Fedorowicz. Niespełna rok po śmierci Matki Czackiej powiedział: 

"O ile słuchała ludzi chętnie i życzliwie, o tyle ciągle odnosiło się wrażenie, że jest jakaś wsłuchana w głos Boga. (...) my wszyscy jesteśmy wdzięczni Matce za przewodnictwo; że chociaż nie mogła patrzeć, ale umiała słuchać, a słuchając, bratał nas za ręce i prowadziła. Prowadziła tam, gdzie jest Bóg".

Także brat ks. Aleksandra, Ks. Tadeusz Fedorowicz podobnie podkreślał, że w działalności Sługi Bożej Bóg był postawiony "jako fundament i jako główny cel, wokół którego wszystko się obraca". Dlatego też, Matka konsekwentnie i jednoznacznie, z jasną hierarchią wartości, całkowicie zawierzała Bogu także współpracę wszystkich członków Dzieła. 31 października 1927 roku napisała: 

"Dziwnie łatwo mi było się modlić. Pogrążałam się nie tylko sama w Bogu, ale wszystkich obecnych w Laskach i rozmaitych innych ludzi. Wszystkich kochanych mi i wszystkich nieprzyjaciół, Kościół cały i czyściec cały. I Bóg jakby nachylał się do jej prośby i ogarniał wszystkich sobą, w miarę jak o to prosiłam. Prosiłam również szczególniej o łaskę miłości i pokory".

Wyrazistym świadectwem głębokiego życia modlitwy oraz zjednoczenia z Bogiem, a także troski Sługi Bożej o zbawienie każdego człowieka są jej notatki osobiste. W jednej z Notatek osobistych, 4 lutego 1929 roku, czytamy: 

"Obecnie żyję znowu w obecności Pana Jezusa ukrzyżowanego. Czuję Go nad sobą. Widzę Bo oczami duszy pośród ludzkości. Płynie z Niego krew na cały świat. Spływa moc Bóstwa Jego, a ludzie tego nie widzą, nie zdają sobie z tego sprawy (...) że Pan Jezus jest ciągle wśród nas obecny, że męka Jego wciąż trwa jako niekrwawa Ofiara Mszy św., z której łaski ciągle, bez ustanku na ludzkość spływają. (...) U stóp Ukrzyżowanego nie możemy być bezczynni. Pan Jezus nie tylko chce rozważania Jego męki, nie tylko rozczulania się nieistotnego z zewnątrz i w martwocie, ale chce, byśmy wraz z Nim dusze ratowali. Chce, byśmy Jego krwi przenajświętszej używali dla zmywania grzechów naszych, grzechów bliskich naszych, grzechów nieprzyjaciół naszych, grzechów całej ludzkości. (...) Trzeba dawać się przenikać temu Bóstwu. Trzeba dać się przenikną tej krwi. Trzeba nasiąknąć nią. Ofiarować ją trzeba Bogu za siebie i za ludzkość całą".

Głębokie słowa znajdowały równie znaczący oddźwięk w codziennej trosce o uczestnictwo we Mszy św. jak też, by w każdej wspólnocie sióstr była kaplica z Najśw. Sakramentem.

Pisząc zaś o podstawach życia w Dziele, Matka przeznacza wiele pierwszych stron Dyrektorium na głęboką refleksję na temat zbawczej obecności, śmierci i zmartwychwstania Pana Jezusa, którego punktem kulminacyjnym jest każda Eucharystia:

"Bóg, który jest wszędzie, a który w specjalny sposób zstępuje do duszy człowieka w Komunii świętej. Bóg w Trójcy Świętej, który zamieszkuje duszę człowieka będącego w stanie łaski. Wszechpotężny Stwórca wszechrzeczy zamieszkuje w duszy człowieka będącego w stanie łaski. Mały, nędzny, słaby człowiek gości w sobie Boga w Trójcy jedynego. Człowieka rola - oddanie siebie pod panowanie tego Boga wszechpotężnego i miłosiernego. Oddawanie całego swego jestestwa - duszy i ciała pod to panowanie. Ten Bóg wszechpotężny i wszechmocny czeka na to oddanie się tej słabej i nędznej istoty, której wolę Bóg wszechpotężny i wszechmocny tak szanuje, że pozostawia jej możność oddania mu się lub odwrócenia się od Niego. (...) Przynosi z sobą całym ogrom Miłości Bożej, którą chce zalać duszę człowieka i tylko czeka, by człowiek swą duszę otworzył, opróżnił ze wszystkiego i dał miejsce w duszy swojej Bogu, by mógł objąć w panowanie swojego całego człowieka: duszę jego i ciało jego, i wszystko, co posiada".

Niezwykłe przejęcie Matki nad misterium obecności Zbawiciela wśród ludzi znajdowały potwierdzenie w jej życiu wytycznych jakie zostawiła wszystkich następcom, tak świeckim jak i siostrom.l Wielu świadków podkreśla jednak, że zanim utrwaliła na piśmie wskazówki i nauki, które pragnęła przelać na siostry i niewidomych, przekazywał je żywym słowem i przede wszystkim przykładem.



źródło: S. Radosława Podgórska, Sługa Boża Matka Elżbieta Róża Czacka (1876-1961), Założycielka Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi i Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, w: Święci są wśród nas, pod red. o. G. Bartoszewskiego OFMCap, Warszawa 2012.